Podróż I love New York
"I want to wake up in the city, That doesn't sleep" spiewal w latach 80tych wielki Frank Sinatra, kilkanascie lat pozniej Madonna nagrala kawalek pt: I love New York, glosno wykrzykujac podczas koncertu w Madison Square Garden: "New York is not a city, is a state of mind"
Jaki zatem jest Nowy Jork? To szczegolne miejsce... malo, rzeklbym miasto jedyne w swoim rodzaju, i choc kiedy polecialem pierwszy raz do Nowego Jorku w 2000 roku, wcale mnie nie zachwycilo. Wszystko bylo wielkie ( o tym przekonalem sie duzo pozniej ,ze w "Stanach" wszystko musi byc duze).Tlumy ludzi na ulicach, kazdy gdzies biegl, po cos, za czyms, olbrzymi ruch, halas, natretni bezdomni w metrze... jakos pod nosem marudzilem. I choc znalem miasto z filmow Woodego Allena, to wciaz odnosilem wrazenie ze jednak to nie jest moje miejsce. I wlasnie wtedy, moja znajoma, miejszkajaca w Nowym Jorku od kilkunastu lat przyjaciolka powiedziala tak : "Lukasz, Nowy Jork jest fantastycznym miastem, ktorego nie rozgryziesz w kilka dni, nie wchloniesz od razu.Tak naprawde,zeby odnalezc sie, poczuc klimat, zapach, trzeba tam pomieszkac, wtopic sie w tlumy nowojorczykow". Miala racje. Wrocilem na Manhattan w 2003roku, a potem zlapalem sie na tym, ze wlasciwie bardzo czesto latalem do NY. Z perspektywy czasu mysle, ze byly to wspaniale lata odkrywania i smakowania Nowego Jorku.Byl to czas najlepszych przyjazni, milosci, podrozy...czas zatopiony w codzinnym zyciu. Dobrze ktos juz wczesniej tutaj napisal, ze Nowego Jorku nie sposob poznac, zwiedzajac z przewodnikiem w reku, z wypunktowanymi na kartce papieru miejscami, ktore warto zobaczyc, zaliczyc by moc powiedziec widzialem to czy tamto. Po Nowym Jorku trzeba chodzic, spacerowac, ogladac, podgladac zycie mieszkancow, smakowac w barach, knajpkach, ulicznych budkach. Slynne nowojorskie hot dogi za 1$ sa dostepne na kazdym rogu. Po Manhattanie ewentualnie mozna przemieszczac sie zoltymi taksowkami, tak charakterystycznymi dla wyspy, jak nigdzie indziej. W Nowym Jorku, mala czarna smakuje wspaniale. O kazdej porze kawa jest wyborna. Czy kupiona o 8 rano na rogu przy Wall street, po 15tej, w malej budce od imigranta z Jamiajki przy 5Av, czy o 4 nad ranem po wyjsciu z jednego z klubow na West Village. Nowy Jork jest miastem , ktory rzeczywiscie nie spi, gdzie o kazdej poze dnia i nocy mozna zjesc wspanialy obiad, napic sie dobrego wina, piwa z kazdego zakatku swiata, a wsiadajac do metra mozna nawiazac znajomosc, ktora z biegiem czasu przerodzi sie w przyjazn. Nowy York to nie tylko Empire State Building, obecnie najwyzszy wiezowiec miasta, ktory znaja wszyscy, nie tylko fani Meg Ryan i "Bezsennosci w Seattle". Wieza krolujaca na srodkowym Manhattanie, mieni sie kolorami w nocy , a w dzien jest najczesciej fotografowanym obiektem. Nowy York to rowniez, 5 Av, najdrozsza ulica swiata, oblepiona po dwoch stronach butikami najlepszych domow mody na swiecie, to Avenue po ktorej spaceruja biedni, biegaja zaabsorbowani praca biznesmeni, a turysci strzelaja fotki przy polerowanych codziennie klamkch drzwi wejsciowych Trump Tower czy wystawach okiennych domu towarowego Saks Fifth, czy Cartiera. Inne oblicza Nowego Yorku to szalona Canal street i Chinska dzielnica, gdzie mozna kupic wszystko w cenie 3 for 1, wytargowac "Rolexa" z 2000 dolarow na 20 :-) zjesc niezla chinsczyzne, a kilka ulic dalej w kolorowej Little Italy napic sie cappuccino i sporobowac pasty fettuccine Alfredo, tak chetnie serwowanej w Stanach a prawie nie istniejacej we Wloszech.
Do Nowego Jorku wracam czesto, czasem smieje sie ze wlasciwie z niego nie wyjechalem. Teraz kiedy bilety leca na leb na szyje, i za smieszne pieniadze mozna kupic przelot Europa- NY, lataja wszyscy. Miasto chyba nigdy nie bylo tak przytloczone turystami jak obecnie. Nowy Jork to wieki tygiel kulturowy, moloch gdzie slychac jezyki z calego swiata, spotkac ludzi z kazdego zakatku globu. To miasto zyjace,wystawami,galeriami, koncertami... Madisson Square garden wciaz zapelnia trybuny wystepami wielkich gwiazd muzyki, czy walkami bokserskimi . To tutaj wciaz mozna spotkac na ulicy aktorow i aktorki z naszych ulubionych filmow, a przy odrobienie szczescia wypic kawe z Jennifer Connelly, czy Uma Thurman. Za kazdym razem odwiedzajac Manhattan odkrywam miejsca, do ktorych malo zagladalem wczesniej. Niesamowicie wyglada Meatpacking district, z malymi knajpkami, coffee shopami, galeriami z ciagle zmieniajacymi sie wystawami,butikami mlodych designerow, trendy restauracjami i nocnymi klubami. Kiedy Manhattan zaczyna przytlaczac, warto wskoczyc do metra i obrac kierunke na Brooklyn Heights. To wersja dla leniwych. Opcja zdecydowanie bardziej z jajem jest spacer slynnym mostem Brooklynskim. Nie dosc, ze to najstarszy most nowojorski, to rowniez jeden z najstarszych mostow wiszacych na swiecie.Niesamowite uczucie, przekraczajac rzeke East River kierujac sie na Brooklyn. Idziesz, patrzysz i powdziwiasz panorame dolnego Manhattanu. Ktos obok smignie na rowerze, ktos biegnie z sluchawkami na uszach. Luz, styl, life.
Do Brooklyn Heights ( dolnej, bogatej i bardzo eleganckiej czesci Brooklynu) mam sentyment. Kiedys jako studen pracowalem wlasnie na Brooklyn Heights. Kilka ulic przecinajacych sie na rozne sposoby, wybudowane z czerwonej cegly z eleganckimi fasadami kilupietrowe domy, to od dawna ucieczka nowojorczykow z coraz drozszego Manhattanu, i choc obecnie ceny mieszkan na Brooklyn Heights dorownaly tym na West village, Chelsea, czy Upper East Side, to wciaz mozna spacerowac, uliczkami Henry Street, Orange czy Clark odnoszac wrazenie, ze nagle znalazlo sie w Bostonie, badz Nottinh Hill w Londynie.
Kazdy, kto kiedys mial do czynienia z filmami Woodego Allena, zna jego fascynacje i milosc do Nowego Jorku. Otwierajaca scena z nagrodzonego filmu "Manhattan" jest majstersztykiem samym w sobie. W tym kilkuminutowym ujeciu Allen oddal klimat, styl i zycie miasta. Inny przyklad: "Kiedy Harry poznal Sally", i znowu Meg Ryan( jeszcze wtedy mloda, zwiewna i powabna, bez wylewajacego sie uszami botoksu) i elokwencik Billy Crystal. Film to jeden wielki spot reklamowy Nowego Jorku, kafejki, biblioteki, bary, smieci, ulice, parki, i no walsnie Central Park. Wczesniej o nim nie bylo, bo to osobny rozdzial. Central park jest nazywany plucami Nowego Jorku. Wielkie polacie zieleni, ciagnace sie od 59 ulicy, az 50 ulic wyzej do 109.Kazdy kto byl na Manhattanie, predzej czy pozniej trafil do Central Parku. Tam sie spaceruje, biega dla zdrowia, leniuchuje, lezy na trawie i slucha muzyki, pije kawe czytajac ksiazke na jednej z lawek, podrywa dziewczyny, tam czuc luz i blues. A jakby tego bylo malo, mozna poplywac lodka, zjesc lunch,mozna powkurzac pingwiny w miejskim zoo, i wyjsc bocznym wyjsciem z Parku wprost na slynna Dakota Building na 72 ulicy przy Central Park West przed ktorej brama w 1980 roku zostal zastrzelony John Lennon, i gdzie kazdego roku 8 grudnia fani muzyka spotykaja sie, przynosza swieczki, kwiaty i spiewaja jego kawalki. Duzo wczesniej, w 1968 Roman Polanski wykorzystal budynek Dakoty jako plan w filmie "Dziecko Rosemary".
Central Park, jest nie do podrobienia w zimowej scenerii,wiec kiedy kilka dni temu na poczatku lutego w Nowy Jork uderzyla wielka sniezyca i ludzie chowali sie w domach, wzialem aparat zawiniety w reklamowke z napisem I love NY i pobieglem w sniezyce :-) zeby strzelic kilka ujec.
Zaloguj się, aby skomentować tę podróż
Komentarze
-
Dino, asocjacja Amsterdamu i Nowego Jorku jako tygli kulturowych po obu stronach Atlantyku nie jest przypadkowa, jeśli przypomnimy sobie, że pierwotnie Nowy Jork nosił nazwę Nowy Amsterdam.
-
Chociaż nigdy nie byłem w Nowym Jorku, miasto to znane mi jest - jak chyba każdemu - z wielu zdjęć i filmów. Mam nadzieję, że wkrótce uda mi się skonfrontować mój Nowy Jork z tym realnym, bo niewykluczone że w lato się tam wybierzemy. Twoje zdjęcia fajnie oddają chyba tamtejsze klimaty. W obrazach zaśnieżonego Central Parku zabrakło mi tej słynnej ślizgawki ("Skating at Central Park" - Modern Jazz Quartet), ale pocieszyłeś mnie, że w tym mieście na każdym kroku jest dostępna dobra kawa. Komu, jak komu, ale Tobie jako mieszkańcowi Mediolanu można napewno w tej materii wierzyć. Bo moje dotychczasowe doświadczenia z amerykańską kawą (od Hawajów po Dakotę Południową) są raczej negatywne. W większości przypadków płyn nazywany przez Amerykanów kawą miał niewiele wspólnego z tym, co my rozumiemy pod tym pojęciem. Czasami można było trafić na lokal serwujący espresso, ale żeby przypominało ono to europejskie trzeba było prosić o "double shot".
Pozdrawiam. -
a mnie Nowy Jork i Central Park jeszcze kojarzą się z np. "Kate & Leopold", "You've Got Mail"... :) też z Meg Ryan
-
Łukaszu,
jestem pierwszy. Zacząłem poznawanie Stanów w 2001 roku właśnie od NJ. Dla mnie zawsze był tak jak napisałeś "tyglem wielokulturowym". Wcześniej takim miejscem w Europie był dla mnie Amsterdam. Nie zawiodłem się na moich wyobrażeniach i nie rozczarowałem swoimi doświadczeniami. Miałem wtedy tylko cztery dni na Manhattanie, ale były to dobrze spędzone godziny. Pieszo poznaje się lepiej miasto, ale na lotnisko jechałem metrem. Dziwnie wyglądałem ze swoją walizką w wagonie z kilkoma murzynami, jako jedyny biały...
Drugim miastem był Boston, do którego właśnie zmierzałem na konferencję. Bardziej europejski od NJ, ale chyba tylko dlatego, że nie zdążyłem odwiedzić miejsc, o których Ty piszesz, że są bliskie Europy.
Kawa rzeczywiście była dobra. A zdjęcia z dachu WTC to dla mnie jak relikwia...
Świetne fotki.
Też mogę powiedzieć I ♥ NY :))